
Data publikacji: 31.07.2019
W sobotę 6 lipca wystartowała druga edycja morderczego terenowego ultramaratonu, którego trasa poprowadzona jest dokładnie wzdłuż rzeki Wisły. Od samego źródła, Czarnej Wisełki na zboczach Baraniej Góry aż do ujścia w Gdańsku. Limit czasu na pokonanie 1200 km to 200 godzin.
Wisła 1200 to najtrudniejszy ultramaraton w Polsce i największy na świecie. Na liście startowej znalazło się 400 osób, jednak na starcie stanęło 354 osób. Do mety dojechało 286 zawodników. Zawody ukończyliśmy w czasie 162 godzin i 37 minut.
Trasa wytyczona była po nadwiślańskich drogach, szutrach, ścieżkach, skarpach i wałach. Uczestnicy mogli podziwiać rozległe starorzecza i rozlewiska pełne dzikich ptaków, wydmy oraz klimatyczne miasteczka, w których czas jakby się zatrzymał. Wisła 1200 prowadziła przez takie miejscowości jak: Kraków, Warszawa, Toruń, Gdańsk, Oświęcim, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Puławy, Płock, Dobrzyń, Chełmno, Grudziądz oraz Gniew, a pomiędzy nimi morderczy wysiłek i walka ze swoimi słabościami. Wszystko to sprawiło, że start w tym maratonie stał się epicką przygodą.
13 lipiec
Meta!!!! Wczoraj postanowiliśmy z Marcinem że jedziemy do końca. Ruszyliśmy o 5 rano i po 22 godzinach jazdy non stop o 3 w nocy dojechaliśmy do ujścia Wisły a potem do mety w Gdańsku. Przejechaliśmy całą Polskę wzdłuż Wisły w sumie 1203 kilometrów co zajęło nam 163 godziny. Trasa była bardzo trudna, ale nie ze względu na ilość kilometrów do przejechania, była bardzo trudna technicznie, bo prowadziła w każdym momencie jak najbliżej Wisły. Nie sposób opisać terenów, które mijaliśmy to trzeba zobaczyć samemu.